sobota, 27 grudnia 2014

58. Stress Release


-         Znowu ze sobą spaliście?! Sammie, co do cholery? Powiedziałaś, że nienawidzisz jego narządów, a pozwoliłaś, żeby w ciebie weszły?! – byłam zdruzgotana.

-         Musiałam się odstresować?! – wzruszyła ramionami.

-         Ale to on cię stresuje! – podniosłam głos.

-         Musieliście mocno szaleć, biorąc pod uwagę fakt, że potraficie się wyzywać od najgorszych. – Justin się zaśmiał.

-         Nie chcę więcej słyszeć, jak bardzo się nienawidzicie, bo tak nieprawda– skończyłam.

-         Chyba obydwoje musicie się wyluzować… - powiedziała Sammie.

-         Nie martw się o to. Mam wszystko pod kontrolą – odpowiedział Justin z satysfakcjonującym uśmieszkiem na twarzy.

-         Naprawdę to powiedziałeś na głos?

-         Tak – uśmiechnął się.

Nagle wszyscy skierowali wzrok na mnie. Dziwnie.

-         Proszę pani! Mogę już zamówić! – krzyknęłam do kelnerki.



Po śniadaniu mieliśmy próbę. Jak Justin poszedł do Fredo, usiadłam na podłodze i zaczęłam się rozciągać. Po chwili zobaczyłam, że Sammie patrzy na mnie z góry.

-         Więc, co się wydarzyło tej nocy? – przerwała.

-         O czym ty mówisz? – spytałam.

Sammie usiadła przede mną. Wyciągnęłam do niej ręce, a ona je chwyciła i zaczęłyśmy się razem rozciągać.

-         Byliśmy na randce – powiedziałam. 

-         Co jeszcze? – pociągnęła mnie.

-         Ał! – krzyknęłam.

-         Co jeszcze się wydarzyło? – powtórzyła i pociągnęła mocniej.

-         Sammie, to boli – warknęłam.

-         Bo ma – zrobiła to znowu.

-         Okej, okej. Uprawialiśmy seks! – szepnęłam.

-         AHHH! O mój Boże! – krzyknęła i zrobiła z tego wielką scenę.

-         Uspokoisz się? – rzuciłam.

-         Jak było? – zapytała.

-         Możemy porozmawiać o tym później, jak będzie mniej ludzi? – szeptałam. Sammie się do mnie przysunęła.

-         Nie, teraz o tym rozmawiamy! – chwyciła moją głowę i oparła o swoje czoło. Zaśmiałam się.

-         Było magicznie – uśmiechnęłam się.

-         Bolało? Kogo to był pomysł?

-         Był delikatny i ja to wymyśliłam – wzruszyłam ramionami. Sammie chwyciła mnie i przytuliła.

-         Moja dziewczynka dorasta – potargała moje włosy i potrząsnęła mną.

-         Jesteś idiotką – zaśmiałam się, a ona mnie puściła. – A jak z tobą i Za?

-         Traktuję go tylko, żeby się rozluźnić – poinformowała.

-         Ale to on jest twoim powodem do stresu.

-         Błędne koło… - kiwnęła ręką.

-         Lubisz go.

-         Nie, seks jest przyjemny, ale nie obchodzi mnie ten czarnuch.

-         Okej, ludzie. Zacznijmy już tę próbę i dajmy świetny występ wieczorem. Potem mamy mini wakacje. Na razie zero ociągania się. Wstańcie – klasnął Nick.

-         Ta, okej. Tylko go nie przyzwyczajaj – ostrzegłam ją, po czym wstałam.



-         Lepiej martw się o sobie, bo już dałaś Justinowi kawałek siebie. Przeżyjesz jeszcze DUŻO bezsennych nocy – mrugnęła do mnie.



Po próbie usiadłam na głośnikach z butelką wody i ręcznikiem. Justin podszedł do mnie.

-         Wyglądasz na zmęczoną, kochanie.

-         Bo jestem – przybliżyłam się i dziobnęłam jego wargi.

-         Koncert zaczyna się za kilka godzin, możesz się jeszcze zdrzemnąć – zasugerował.

-         Naprawdę aż tak źle wyglądam?

-         Tak.

-         To przez wczorajszą noc – pociągnęłam łyka wody.

-         Przepraszam, to trochę trwało – przyznał.

-         Pozwól mi wejść na ciebie – stanęłam na głośnikach.

Justin zniżył się, a ja wskoczyłam na niego, oplatając ręce i nogi wokół jego ciała. Położyłam brodę na jego ramieniu.

-         Dalej jestem obolała.

-         Przyzwyczaisz się – szepnął mi do ucha.

-         Nie sądzę – trzepnęłam go w plecy.

Chłopak zniósł mnie na dół po schodach. Nie powiem, podobało mi się to. Postanowiłam się z nim trochę zabawić. Zakryłam rękoma jego oczy.

-         Co robisz? – zapytał i zatrzymał się.

Wzięłam z powrotem ręce, a Justin ruszył dalej. Znowu położyłam ręce na jego oczach, a on się zaśmiał.

-         Marissa – tym razem zakryłam mu usta. Polizał mnie.

-         Głupek – jęknęłam.

Otworzył drzwi do przebieralni i położył mnie na kanapie.

-         Chcesz, żebym z tobą poleżał? – zapytał.

-         Myślisz, że przy tobie odpocznę? – ułożyłam się.

-         Nie – odpowiedział, a ja wystawiłam mu język.

-         Przyjdę później – przybliżył się i pocałował mnie.

-         Kocham cię – przypomniałam.

-         Też cię kocham – pocałował mnie w czoło i wyszedł.

Poczułam, że robi mi się zimno, więc chwyciłam jego bluzę i przykryłam się. Wtuliłam się w nią i poczułam, jak pachnie jego.

Moje powieki stały się ciężkie. Przewróciłam się na drugą stronę i zamknęłam oczy. Minęło kilka godzin, a moja drzemka została przerwana, gdy ktoś zaczął rozmawiać.

-         To ta dziewczyna, o której mi ciągle opowiadasz? – usłyszałam głos kobiety.

-         Tak, to Marissa, mamo.

-         Ile już śpi?

-         Mieliśmy ciężką próbę, więc kilka godzin.

-         Jest naprawdę ładna – powiedziała.

-         O tak – prawie mogłam usłyszeć, jak Justin się uśmiecha.

-         Jesteś gotowy, Justin? – usłyszałam głos Tracy.

-         Tak – usłyszałam, że ktoś coś robi z krzesłem.

-         Chodzicie ze sobą kilka miesięcy. To poważny związek?

-         Mamo, byliśmy poważni zanim zaczęliśmy za sobą chodzić – zachichotał Justin.

-         Kochasz ją?

-         Tak – przyznał, a Tracy zaczęła fangirlować. Uśmiechnęłam się. – Dużo dla mnie znaczy. Nie jest, jak reszta dziewczyn, z którymi się spotykałem. Nic nie dostała za darmo, na wszystko musiała sama zapracować – sprostował. – Miała ciężkie dzieciństwo, wie jak to jest nie mieć nic i nikogo, ale nie da się tego po niej zobaczyć. Jest wojownikiem. Widzi we mnie prawdziwego Justina i przywraca mnie na ziemię, gdy dzieje się za dużo w moim życiu. Bardzo ją kocham i myślę, że ty też ją pokochasz – powiedział.

-         Nigdy tak nie mówiłeś o dziewczynie.

-         Bo nigdy się tak nie czułem.

-         Cieszę się, że jesteście szczęśliwi.

-         Dziękuję, mamo.

-         Muszę jej zrobić makijaż i fryzurę – wtrąciła się Tracy. Wciąż podsłuchiwałam. Ktoś potrząsnął moją nogą.

-         Ri… - jęknęłam.

-         Babe, musisz już wstawać.

-         Zostaw mnie – marudziłam, a Justin się zaśmiał.

-         Muszę ci kogoś przedstawić – powiedział.

Wystawiłam głowę spod bluzy. Zauważyłam drobną kobietę, stojącą tam i uśmiechającą się. Usiadłam i przejechałam rękoma po twarzy, żeby się ogarnąć.

-         Ri, to jest moja mama, Pattie. Mamo, to jest moja dziewczyna, Marissa – wstałam.

-         Hej, miło cię w końcu poznać – przytuliła mnie.

-         Też tak myślę – odwzajemniłam uścisk. – Szkoda, że pani syn nie powiedział mi wcześniej o tej wizycie – trąciłam go łokciem.

-         Pomyślałam, że go zaskoczę – uśmiechnęła się.

-         Oh. Wyglądasz, jak twoja mama, Justin. Ale jest ładniejsza oczywiście – uśmiechnęłam się. Pattie zaśmiała się.

-         Więc jesteś tą dziewczyną, o które Justin tak dużo mówi?

-         Mam nadzieję – przedrzeźniałam się z nim.

-         Chodź tutaj. JJ musi już zacząć – poinformowała Tracy. Usiadłam na krześle, a ona zaczęła.

-         Wracasz z nami do domu, Pattie? – zapytałam.

-         Tak. Za długo się nie widzieliśmy. Muszę trochę nadgonić – zauważyłam jej uśmiech w lustrze.

-         Będziemy miały trochę czasu, żeby się poznać – uśmiechnęłam się.

-         Brzmi świetnie. Ile już tańczysz?

-         Od kiedy chodzę – ponownie się uśmiechnęłam.

-         Masz rodzeństwo?

-         Nie, jestem jedynaczką – mój uśmiech powoli znikał.

-         A co z twoimi rodzicami? Jak się czują?

-         Mamo – wtrącił się Justin.

-         Kochanie, przepraszam.

-         Nie, w porządku. Um, nie widziałam ich długo. Nasze drogi się rozeszły, gdy chciałam spełniać marzenia.

-         Ledwie cię znam, ale już jestem z ciebie dumna. Oni też by byli – pocieszyła mnie.

Słaby uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
      -     Dziękuję. 
________________________________
Zepsułam ten rozdział tak bardzo [*]  
Damy radę dobić do 30k wyświetleń do końca tego tygodnia? :D
Napiszcie, czy Wam się spodobał rozdział, bo to bardzo motywuje. Może być krytyka,

Wasz nick na tt, cokolwiek. 

Wstawiam nowe rozdziały w każdą niedzielę. 

Zapraszam do obserwowania na twitterze @BodyRockPL Jeśli wygodniej Ci czytać na

wattpadzie <LINK> to napisz mi na tt albo w komentarzu. 

Zapraszam na nowe tłumaczenie, które tłumaczę wraz z 6 innymi dziewczynami z twittera KLIK

Do następnej! :D
PS: Zapraszam na opowiadanie @Swaggy_Julia_ KLIK 

15 komentarzy:

  1. Super rodzial/ @bizz_r4uhl

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne @biebs_ilysmx

    OdpowiedzUsuń
  3. Bisty ♥ czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny. Czekam na następny. :) @kissme_seksy_as

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział.
    Lubię jak Jus o niej się wyraża :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Doczekałam się ciut dłuższego rozdziału, nareszcie ;) Świetnie tłumaczysz, nie widzę miejsca gdzie zawaliłaś :)
    Czekam na następny x /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  7. kjdhsjshd śiwetny rozdział. Czemu myślisz że zepsułaś? lel
    @opshxmmings

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział !!! czekam na następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. KOCHAM CIE KOCHANA!!❤️ DZIEKUJE!!

    OdpowiedzUsuń
  10. swietny rozdzial :) @impolishollg

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic nie zepsułaś! Rozdział jest świetny! ❤ Oni zawsze są tacy uroczy andusbfkshr Nie mogę doczekać się następnego :) @sweetheartjus

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział, nic nie zepsułaś!:)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń